Rozwój vs. równowaga, czyli jak stawiać sobie granice

Wiele osób mawia, że warto “znaleźć balas”, a ja uważam, że znaleźć to można… grzyby… A balas tworzymy sobie same! 

Tak naprawdę kwestię zachowania balansu pomiędzy rozwojem i równowagą, można porównać do akrobaty, idącego po linie rozwieszonej pomiędzy dwoma budynkami. Stawiając kolejne kroki, cały czas balansuje on ciężar ciała, a to na jedną, a to na drugą stronę. Tylko w ten sposób może iść naprzód. Jeśli przeniesie zbyt dużo ciężaru na jedną ze stron – no kaplica. 

Obecnie dużo mówi się o stawianiu granic, zwykle jednak w kontekście drugiego człowieka – uczymy się tego, jak mówić “nie” w życiu prywatnym i w pracy, jak stawiać wyraźne granice tak fizyczne, jak i psychiczne. Czasem jednak granicę trzeba też postawić samemu sobie. 

Skoro tu jesteś, jestem pewna, że chcesz się rozwijać. Jednocześnie chcemy po prostu być szczęśliwe (choć dla każdego znaczy to trochę co innego – to jasne). Dlatego na coachingach wspólnie poszukujemy czynności, które sprawiają Ci przyjemność, tak by praca nie była przykrym obowiązkiem. Sukces wymaga pracy, ale wcale nie musi wymagać poświęcenia. 

Jeśli czujesz, że praca i pogoń za marzeniami odbierają Ci to, co tu i teraz, może to oznaczać, że nie wyznaczyłaś sobie odpowiednich granic. Gdy czujesz się przytłoczona i przemęczona – naucz się odpuszczać. Każda z nas ma dni, gdy nic nie idzie po naszej myśli i wcale nie mamy ochoty być najlepszą wersją samej siebie. Zamiast “biczować” się z powodu niskiej produktywności – idź na spacer, spotkaj się z przyjaciółką, albo po prostu poczytaj książkę. Taki oddech może sprawić, że następnego dnia powrócisz do swoich zajęć z przyjemnością. Nic na siłę, nic wbrew sobie! 

To, że rozwój jest Twoim celem, wcale nie musi oznaczać, że chcesz poświęcić w jego imię inne aspekty swojego życia, jak zdrowie, czy relacje z bliskimi. Czasami warto zatrzymać się w tej pogodni i zapytać: “Czy wystarczająco dbam o siebie i najbliższych?” Rozwój będzie najbardziej efektywny, gdy będzie przyjemny, a Ty szczęśliwa! 

Wychowywałyśmy się w tak zwanej (wybaczcie nieparlamentarne sformułowanie) “kulturze zapierdolu”. Współcześni polscy 40-latkowie ochoczo opowiadają o tym, jak pracowali po 10, a nawet 12 godzin dziennie, twierdząc, że to dzięki temu osiągnęli sukces. W dużej mierze to prawda, jednak czy tak być musi? Mało mówi się o tym, jak wysoką miał on cenę, że nierzadko był osiągany kosztem zdrowia i najbliższych. Młodsze pokolenie nie chce już żyć w ten sposób i chwała im za to! Nie chodzi przecież wcale o to, żeby pracować więcej, tylko mądrzej!

Nasza świadomość dotycząca funkcjonowania ludzkiego umysłu cały czas się zwiększa. Dziś wiemy już, jak istotną rolę w naszym dobrostanie odgrywa zdrowie fizyczne i psychiczne. Poszukujemy balansu, patrzymy na nasze życie holistycznie. 

Jeśli jesteś osobą, która jest największym krytykiem samego siebie, postaw sobie granicę i w tym zakresie. Zastanów się, co powiedziałabyś 10 lat młodszej sobie. Co byś jej powiedziała?

Udostępnij

Chcesz wiedzieć więcej?

Osoby zapisane do mojego newslettera pierwsi otrzymują solidną dawkę wiedzy oraz informacje o promocjach i akcjach specjalnych na swojego maila.Dołącz już teraz!

Zapisując się do newslettera akceptujesz Regulamin Serwisu oraz Politykę Prywatności.

Wejdź na mój YOUTUBE!

Masz dosyć czytania? Regularnie nagrywam FILMY i PODCASTY. Wszystkie odcinki znajdziesz na moim kanale.

Nie zatrzymuj się tutaj

Zobacz podobne posty

Nie masz konta? Zarejestruj się.